Ma艂a ksi臋偶niczka lekko zagubiona.
Chodzi艂a po 艣wiecie wychudzona.
Z 偶yletkami w d艂oniach.
Codziennie p艂aka艂a.
I si臋 nie u艣miecha艂a.
By艂a za s艂aba.
Do dnia pewnego.
W kt贸rym nagle,
Co艣 si臋 zmieni艂o.
Kto艣 odszed艂.
Kto艣 przyszed艂.
Przyni贸s艂 nadzieje.
Oczy jej zap艂on臋艂y.
Szcz臋艣ciem nie widzianym.
Od kilku miesi臋czny.
Jej oczy by艂y szare.
Serce krwawi艂o.
On je wyleczy艂.
Poskleja艂 na nowo.
Odrodzi艂o si臋.
Znowu chce kocha膰.
No i potrafi.
Chce walczy膰.
Ksi臋偶niczka zn贸w 偶yje.
A nie egzystuje.
艢mieje sie, u艣miecha.
Nie p艂acze codziennie.
Ma swojego rycerza,
Kt贸ry dba o ni膮 bez przerwy...
Brak komentarzy:
Prze艣lij komentarz