Ostatni raz odwiedzałam dziadków w październiku, gdyż wolałam, aby nie widzieli mnie wychudzonej. Nie chciałam ich tym martwić.
Wczoraj dziadek przez cały mój i taty pobyt w ich mieszkaniu leżał. Od pewnego czasu ma coraz więcej problemów ze zdrowiem: kamienie nerkowe, cukrzyca, prawdopodobnie coś się też dzieje z prostatą. Ogólnie sporo nie ciekawych informacji.
Pomimo, że tam byłam czułam jakby to mnie zbytnio nie dotyczyło. Widziałam tak jakby lekkie przerażenie w oczach dziadka. Jeszcze nigdy się tak na mnie nie patrzył. Jak babcia powiedziała mu żeby poszedł na pobranie krwi, aby sprawdzić czy nie ma jakiś komórek nowotworowych to zaczął krzyczeć. Że on nie chce wiedzieć. To smutny widok, wydaje mi się, że on już nie chce walczyć, leczyć się. Ma ponad 70 lat i nie ma już życiowego celu. Niestety jest tak, że dopóki mamy jakiś cel, to nasz organizm walczy, jeżeli nasza psychika się poddaje to organizm automatycznie też nie daje z siebie wszystkiego. Każdy widzi, że nie jest dobrze, ale nikt nie mówi o swoich obawach. A to jest najgorsze, bo dopóki czegoś się nie powie to może nas dręczyć nawet całe dnie i noce, pomimo tego, że jest to tylko gdzieś w naszej podświadomości.
Dziadek nawet nie jest zbytnio chętny, aby iść do szpitala. Babci jest teraz ciężej bo musi więcej ogarniać.
Najważniejsze w takich momentach jest żyć chwilą, tym co jest teraz. Nie wybiegać do przodu. Jeżeli myślimy tylko o tym co jest teraz, lub ewentualnie jutro, jest nam o wiele łatwiej.
Poza posępnymi informacjami mam jeszcze jedną dobrą.
Dzisiaj już środa, jeszcze 2 dni i będziecie się cieszyć z weekendu.
Czasem przychodzi taki wiek, że ludzie myślą sobie "na mnie już czas". "nie chce się już męczyć" itp. Niestety, każdego to kiedyś dopadnie. Najważniejsze jest wtedy to, aby być przy takiej osobie i ją wspierać :)
OdpowiedzUsuńhttp://mlodamamakacpra.blogspot.com/